Nie wolno wjeżdżać na teren targów przed godziną 5 rano, handlarze stoją od północy: pewnie nawyk z poprzednich lat. Była jedna klacz, która nie mogła wytrzymać, zaczęła się rzucać. Stała się tragedia: złamana noga. Trafiła do nas, daliśmy jej szansę.
(W realnym życiu taka historia nie miałaby miejsca: konia ze złamaną nogą raczej nie ma sensu ratować. Koń taki nie ma szans praktycznie na normalne życie, a koń bez możliwości biegania to jak ptak bez skrzydeł.)
I dzisiaj przyjechała. Nie ma jeszcze imienia, tak samo jak nogi :P Trochę się płoszyła, była nerwowa. Dziewczyny patrzyły na wszystko z kąta. Schodki teraz nam służą za granicę do której można wchodzić na halę :P
Jak tylko jąwprowadziłam postanowiła się wytarzać. No cóż xd
Potem stanęła w miejscu i patrzyła mi wyzywająco w oczy.
Czeka nas z nią sporo pracy. Dziewczyny aktualnie zajęły się czyszczeniem jej stawu i nogi (jakkolwiek to by nie zabrzmiało) a ja myślę jak by tu ją naprawić...
Na razie jest spokojna, chyba polubiła naszą stajnię. Nie dopuszczamy do niej innych koni jeszcze, będzie mieć swój mały kącik na hali. Na czas jazd będzie wyprowadzana przez kogoś. Dopóki nie naprawimy jej nogi.
Może macie jakieś propozycje imion? Myślałam nad Arche, pasowałoby chyba do niej :D