Oto nadszedł ten dzień! Na ostatnią chwilę Izie oraz Marcie zmieniliśmy konie. Trochę posmutniały ale odpowiadał im wybór :D Od rana był pucowany sprzęt i w ostatniej chwili się zorientowaliśmy że nie mamy sprzętu dla 6 koni! Wygrzebałam jakieś siodło, znalazłam jakieś strzemiona i ogłowie. Pogoda nam mocno nie sprzyjała, ale co tam: Hubertus czas zacząć!
Para nr 1: Daria i Muffinka
Para nr 2: Marta i Psota
Para nr 3: Iza i Iskra
Para nr 4: Julia i Pandora
Para nr 5: Klaudia i Altivo
Oraz para nr 6 czyli lis: Zuza (ja) oraz Walentynka.
Zaczynajmy!
Jak tylko odjechałam kawałeczek dziewczyny ruszyły w pogoń.
Na początku się wszystkie pchały do przodu, później ustaliły sobie strategię. Chyba znalazły sobie najlepsze ogniwo :D
Julia i Iza jechały z tyłu aby zagradzać mi drogę na ewentualną ucieczkę. Sprytnie! Pokrzyżowały mi plany...
Natomiast reszta poleciała za mną.
Z czasem tuż przy mnie jechały tylko Daria i Marta.
Jednak lisa dopadła Daria! Kto by przypuszczał, że złapie go siedząc na kucyku?
Ceremonia dekoracji odbyła się na hali: byłyśmy przemarznięte.
Wszyscy na galowo :D
Bardzo mocno widać, którą maść koni lubię :D Karosze!
W następnym roku Daria jest lisem, trzeba będzie znaleźć jej większego konia na tę okazję!
Obie były szczęśliwe i dumne z siebie. Czuję, że Daria zacznie lubić Muffinkę bardziej niż kiedykolwiek :D
No to jeszcze zawody za tydzień i mamy spokój z takimi wydarzeniami... do jakiegoś czasu. Chcielibyście zawody w Tatersalu? Takie jak były w czerwcu? ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper Hubertus! Raz widziałam chwilę na żywo i to rzeczywiście jest wspaniała zabawa ;)
Usuń